Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybnik: Motocykl-karetka nie jeździ, bo szpital nie chce za niego płacić

Barbara Kubica
Motor stoi w siedzibie pogotowia. Na zdj. Jarek Świerkot.
Motor stoi w siedzibie pogotowia. Na zdj. Jarek Świerkot. fot. Barbara Kubica
Motor kupiony przez rybniczan nie wyjedzie na drogi. Taka karetka za drogo kosztuje - mówi dyrektor.

Zakupiony rok temu przez rybniczan i Bractwo Kurkowe motocykl ratunkowy, który został przekazany do rybnickiego szpitala, w tym roku jeszcze ani razu nie wyjechał na nasze drogi. Maszyna stoi przykryta plandeką w gmachu pogotowia ratunkowego. I wszystko wskazuje na to, że tego lata na naszych drogach ratowników na dwóch kółkach nie zobaczymy.

Decyzją dyrektora placówki Jerzego Kasprzaka ratownicy zatrudnieni w lecznicy do wypadków drogowych czy zasłabnięć pędzić mają wyłącznie karetkami, ale na czterech kółkach. Dlaczego? - Motocykl ratunkowy nie jest traktowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia jako karetka, a to oznacza, że każdy jego wyjazd obciąża konto szpitala. To my musimy ponosić koszty paliwa oraz płacić ratownikowi, który go obsługuje - tłumaczy Jerzy Kasprzak, dyrektor Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala numer 3 w Rybniku. - Szpital nie ma płynności finansowej, więc nie możemy sobie na to pozwolić - dodaje.

Dyrektor podkreśla także, że nie posiada on żadnych certyfikatów potwierdzających, że sprzęt medyczny, w który motocykl został wyposażony, może być używany do ratowania ludzi.

Jak to więc możliwe, że mimo tych niejasności w ubiegłym roku ratownicy na motocyklu przejechali ponad 8 tys. km? Poprzedni szef lecznicy Tomasz Zejer, przyjmując motocykl wiedział, że koszty jego utrzymania będzie musiał wziąć na siebie szpital. Członkowie Bractwa Kurkowego, którzy na zakup motoru zebrali 130 tys. zł, są oburzeni.

- To bzdura. Dyrektor dostał od nas niezbędne dokumenty. Poza tym 30 tysięcy miesięcznie na utrzymanie motocykla to nic w porównaniu z wielomilionowym budżetem lecznicy. Nie rozumiem też wysuwanych przez dyrektora przeszkód prawnych. Na jakiej podstawie motocykle ratownicze służą w pogotowiach w Legnicy, Pruszczu Gdańskim i Trójmieście i płaci za nie NFZ? Jeśli dyrektor ma wątpliwości, wystarczyło zastosować rozwiązania, które tam się sprawdziły. Ale tutaj brakuje dobrej woli - mówi Lech Gęborski.

Za motory na Pomorzu płaci NFZ
Rozmowa z Tomaszem Rogińskim, koordynatorem współdziałania ratownictwa motocyklowego w Polsce

Na jakich zasadach motocykle-karetki jeżdżą w Trójmieście, Pruszczu czy Olsztynie?
W pierwszych latach działały na zasadzie sponsoringu. Pieniądze na ich utrzymanie wykładali sponsorzy, czyli między innymi miejscowy Port Lotniczy.

Jak to możliwe, że motocykle-karetki jeżdżą w kilku miastach na Pomorzu i płaci za nie NFZ, a na Śląsku nie ma takiej możliwości?
To proste. W zeszłym roku dyrekcja Centrum Zarządzania Kryzysowego, które działa przy Urzędzie Marszałkowskim, wpisała motocykle do planu zabezpieczenia miasta i NFZ musiał je zakontraktować. W umowie z funduszem jest mowa o ratowniku wspomagającym zespół podstawowy, czyli de facto o ratowniku na motocyklu. W Rybniku też można takie rozwiązanie zastosować. Służymy pomocą, udostępnimy nawet wzory wszystkich dokumentów. KUB

Kto powinien płacić za utrzymanie motocykla? Piszcie!

* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:

MATURA 2012 - ZOBACZ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, SPRAWDŹ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
NAJLEPSZY NAUCZYCIEL 2012
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto