Niestety, gorzej jest po wyjściu ze szpitala. W ciągu 12 miesięcy od zakończenia hospitalizacji umiera aż 15 proc. zawałowców. Abyśmy i w tej statystyce poprawili wynik i dogonili Europę, powinniśmy zredukować liczbę o 5 proc. Jak to zrobić?
- Zawał nie jest chorobą, która po naszej interwencji przechodzi jak grypa. Kluczowa dla zachowania zdrowia i życia jest profilaktyka, z którą wiążą się prozdrowotne zachowania, w tym dieta i ruch. Niestety, wielu chorych ulega iluzji, że wystarczy po incydencie zawałowym brać tylko leki i to wystarczy - mówi prof. Lech Poloński, konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Niestety, zaledwie co dziesiąty chory może liczyć na rehabilitację po zawale. NFZ bardzo dobrze opłaca procedury kardiologiczne i nie bez powodu pracownie hemodynamiki, gdzie leczy się chorych w świeżym zawale, powstają jak grzyby po deszczu. Tylko w naszym regionie jest ich 15, czyli jak mówią eksperci, o dwie za dużo, a na kardiologię inwazyjną przeznaczono w 2012 r. 170 mln zł. Na profilaktykę takich środków nie ma.
Wczoraj w śląskim Urzędzie Marszałkowskim odbyła się konferencja, która ma zachęcić samorząd województwa do sfinansowania programu profilaktycznego dla pięciu tysięcy chorych po zawale. Każdy z nich otrzymałby indywidualną kartę postępowania zdrowotnego i wziął-by udział w szkoleniu edukacyjnym. Rehabilitant ustaliłby dla pacjenta zestaw ćwiczeń, a w ciągu roku lekarz podstawowej opieki zdrowotnej oceniałby efekty terapii. Celem programu ma być zmniejszenie o 10 proc. zarówno liczby powtórnych zawałów, jak i liczby zgonów w ciągu 12 miesięcy od zgłoszenia do programu. Roczny koszt na jednego pacjenta wyniósłby od 130 do 150 zł. Jednak w tym roku Urząd Marszałkowski raczej nie zdecyduje się na sfinansowanie programu.
- Zastanawiamy się nad wprowadzeniem kilku profilaktycznych inicjatyw. Jedną z nich jest np. telemedycyna dla kobiet ciężarnych, by ograniczyć liczbę ciąż wcześniaczych. Na wszystko z pewnością nie wystarczy pieniędzy. Chciałbym jednak przekonać zarząd i radnych, by przyszły rok budżetowy w zdecydowanie większym stopniu poświęcić sprawom zdrowia - wyjaśnia Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za ochronę zdrowia.
Kolejnym wciąż nierozwiązanym problemem jest transport chorych z zawałem, z których aż 52 proc., a więc co drugi, w pierwszej kolejności zamiast do specjalistycznej kliniki trafia do zwykłego szpitala i dopiero po wstępnej diagnozie jest przewożony pod właściwy adres.
- Tak traci się czas, który jest kluczowy w leczeniu zawałów - mówi prof. Poloński, który nie może pojąć, dlaczego zawałowcy wożeni są do szpitala w Zabrzu-Biskupicach zamiast do zabrzańskiego Śląskiego Centrum Chorób Serca, wiodącej placówki w leczeniu zawałów.
Jak wyliczyli lekarze, chory na zawał i tak traci zbyt wiele czasu, bo zwykle ok. 150 minut w ogóle zwleka z wezwaniem pogotowia, sądząc, że duszność i ból w klatce piersiowej przejdą same. Tymczasem 30-minutowe spóźnienie do szpitala o 7,5 proc. podwyższa wewnątrzszpitalną śmiertelność na zawał!
W województwie śląskim rocznie ok. 20 tys. chorych doznaje zawału. Ta liczba od kilku lat się nie zmienia, jednak jak ostrzegają specjaliści, w 2035 czeka nas epidemia niewydolności serca m.in. z powodu braku pozawałowej rehabilitacji.
Euro 2012 w Dzienniku Zachodnim SPORT, ZABAWA i...
SERWISY SPECJALNE DZIENNIKA ZACHODNIEGO
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
