Szpitale w śląskim czekają na pieniądze za leczenie pacjentów spoza regionu

- Już listopad, a tych pieniędzy nie widać. Nie możemy kredytować leczenia chorych z innych regionów, bo nasi stają w coraz dłuższych kolejkach do zabiegów - mówi Iwona Łobejko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Barbary w Sosnowcu.

Dyrektorzy innych placówek też są wściekli, bo w ochronie zdrowia w naszym regionie w tym roku kołdra jest wyjątkowo krótka, a kolejny rok też nie zapowiada się dobrze.

- W najgorszej sytuacji znajdują się szpitale wielospecjalistyczne, które ponoszą ciężar leczenia najtrudniejszych i najdroższych pacjentów - wyjaśnia Sergiusz Karpiński, szef sejmikowej komisji zdrowia.

Niestety, długi szpitali rosną. Zobowiązania wymagalne placówek marszałkowskich wynoszą ok. 90 mln zł, a pod koniec roku ta kwota będzie większa.

Aż 10 proc. pacjentów leczonych w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach -Ochojcu przyjeżdża spoza województwa śląskiego.

- Brak pieniędzy za leczenie tych chorych to błędne koło. Nasi pacjenci jadą do innych regionów, gdzie na zabiegi np. ortopedyczne nie trzeba tak długo czekać - ocenia Klaudia Rogowska, dyrektor szpitala w Ochojcu i nie ukrywa, że zapowiadane przez NFZ obcięcie w przyszłym roku nakładów na szpitalnictwo o 9,6 proc. spowoduje, że trudna sytuacja stanie się wręcz dramatyczna.

- Z góry uprzedzam, że nie podpiszę niższego kontraktu. Już w zeszłym roku umowy z NFZ były niekorzystne, ale teraz to już nie przejdzie, bo pieniędzy po prostu nie ma - ostrzega dyrektor Łobejko.

Zgodnie z obietnicą minister zdrowia Ewy Kopacz, złożonej śląskim parlamentarzystom, pieniądze za tzw. obcych pacjentów miały być zwracane systematycznie, bo to dla naszych szpitali poważny zastrzyk finansowy. - Z tego co wiem, pieniądze na ten cel są zapewnione i będą przekazane funduszowi. Nie ma zagrożenia, że ktoś je nam zabierze - twierdzi senator Rafał Muchacki z PO.

Jeśli w 2011 roku nakłady na szpitale zostaną obcięte o 9,6 proc., to pacjentów czeka horror