Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląskie miasta są zaśmiecone reklamami. Czy to się kiedyś zmieni?

Justyna Przybytek
Od plakatów po ogromne zasłaniające ściany budynków reklamy wielkoformatowe. Szyldy, kasetony, wizytówki - to reklama w stolicy województwa. Raczej wolna amerykanka, bo w Katowicach można reklamować się jak dusza zapragnie. Billboard w środku miasta? Dlaczego nie. Byle jaki stojak na reprezentacyjnym deptaku? Też ujdzie. Chaos informacyjny w przestrzeni Katowic jest ogromny.

Kto nad tym czuwa?- Możemy regulować tylko kwestię reklamy w przypadku zabytków. Przy innych obiektach potrzebny jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, ale Katowice nie mają go dla całego obszaru- tłumaczy Dariusz Czapla z UM. Najgorzej jest z prywatnymi kamienicami i posesjami - tu można postawić lub zawiesić wszystko, pod warunkiem, że nie będzie obrażać moralności.

W lutym pytanie, co z reklamą w przestrzeni miasta, usłyszał Michał Buszek - architekt miasta. Obiecał zająć się sprawą. I, jak twierdzi, działa - uświadamia właścicieli budynków, którzy składają w magistracie projekty budowlane.

Czy to wystarczy? Raczej nie. W Warszawie funkcjonuje "zarządzenie reklamowe", które określa dopuszczalną wielkość reklam na miejskich nieruchomościach. W naszym regionie jako pierwsze wojnę reklamom wypowiedziały Tychy, w 2009 roku. Tu działa komisja ds. estetyki, złożona m.in. z radnych i miejskiego plastyka. Zajmuje się opracowaniem kodeksu reklamy zewnętrznej. Ale już np. w Niemczech samorządy poprzez prawo miejscowe mogą ustalić kształt i kolor szyldów!

Jakie jest rozwiązanie? Ustawa, która definiowałaby przestrzeń publiczną i określała możliwości samorządu. Takiej ustawy nie ma i długo nie będzie.
Stąd pomysł na edukację. Urząd Marszałkowski, Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie oraz ASP w Katowicach zainicjowali w ubiegłym roku projekt "Design Silesia", którego jednym z celów jest pokazanie samorządowcom czy sektorowi prywatnemu, jak efektywnym narzędziem potrafi być design w procesie kształtowania przestrzeni publicznej.

Rozmowa z Michałem Buszkiem, architektem miasta w Urzędzie Miasta w Katowicach

Wszechobecne ulotki, billboardy, nijak do siebie nie pasujące szyldy i reklamy - takie są Katowice. Co pan zamierza?

Chciałbym, aby to, co pojawia się w mieście, było na poziomie reklam proponowanych przez biuro ESK. Mam nadzieję, że takie pozytywne przykłady dobrej reklamy wyprą rzeczy kiepskie.

Myślałam raczej o decyzjach administracyjnych, uregulowaniu kwestii zaśmiecania miasta reklamami...

Administracyjnych posunięć nie będzie. Wierzę w to, że świadomość ludzi wzrasta, że jeśli obok złej reklamy pojawi się dobra, to sprowokuje do myślenia i byle jakie rzeczy będą pojawiać się rzadziej. Zresztą już tak się dzieje.

Pan mówi, że się dzieje, a ja widzę ulicę 3 Maja i nagromadzenie wszystkiego: od byle jakich plakatów, po wielkoformatowe reklamy

Moim zdaniem na ul. 3 Maja bardzo się zmienia. Po remoncie niektórych kamienic ich właściciele wynajmują powierzchnię w budynkach i powierzchnię reklamową, ale przy tej drugiej żądają określonego formatu np. liter, estetyki i tak dalej.

A co robi architekt miasta w tym temacie?

Gdy ktoś do urzędu składa projekt budowlany, zwracam uwagę, czy na elewacji jest zaznaczone miejsce na reklamy i jak się prezentuje w projekcie. Jeśli nie, to prosimy o poprawienie i sugerujemy pewne rozwiązania. Not. LOTA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto