Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Onyszko: Jak oberwę, i tak wrócę

Paweł Drażba
Wierzę, że będę pierwszym Polakiem, któremu uda się wrócić do sportu po przeszczepie nerki
Wierzę, że będę pierwszym Polakiem, któremu uda się wrócić do sportu po przeszczepie nerki ANDRZEJ BANAS
- Wierzę, że będzie dobrze. Fajnie się czuję, wcześniej nie mogłem normalnie zasnąć, a teraz śpię spokojnie. No i zakochałem się, może to mi służy - opowiada w wywiadzie Arkadiusz Onyszko.

Z Arkadiuszem Onyszką, bramkarzem Polonii Warszawa, rozmawia Paweł Drażba.

Gdy odszedł pan z Odry Wodzisław i przeszedł do Polonii Warszawa ujawniono, że cierpi pan na chorobę nerek i nie może grać w piłkę. Wydaje się, że koszmar się niedługo skończy, w końcu znalazł pan dawcę.
Dobre określenie: w końcu. Wcześniej dawcami mieli już być mój brat, a potem tata. Obaj jednak nie mogli, mieli złe wyniki badań. Cholernie mnie to podłamało. W życiu zawsze miałem pod górkę. Ale nigdy z niej nie spadłem, trzymałem się mocno. Zawsze wychodziłem na prostą. Ale nieraz jestem zmęczony tą wieczną walką. Tym udowadnianiem czegoś. Dobrze, że mam silny organizm, mogłem jeszcze poczekać z tymi dializami. No i chyba już nie będą potrzebne, bo przed świętami znalazłem dawcę. Będzie nią osoba z mojej dalszej rodziny. Badania wyszły OK, mamy już zaświadczenia lekarzy. Teraz załatwiamy tylko dokumenty sądowe, musimy potwierdzić, że dawca to rodzina, nie ma żadnego handlu narządami.

Atak na piłkarzy Odry! Zostali napadnięci w Czechach

Ile to potrwa?
Pod koniec stycznia powinny już być załatwione wszystkie formalności i będę mógł poddać się operacji. Po przeszczepie narząd momentalnie zacznie funkcjonować. Przed nim dostaje się już bowiem specjalne proszki, które powodują, by nerka nie została odrzucona. Potem będzie musiała znaleźć miejsce w organizmie, szczepić się z innymi organami. Z trzy miesiące będę do siebie dochodził i wracam na boisko. Na początku będę musiał ćwiczyć z pasem, który będzie formą zabezpieczenia, gdyby mnie ktoś kopnął w nerkę. Będę miał tylko jedną, więc trzeba o nią dbać. Ale jestem pewny, że jak ja ober-wę w nerkę, to i tak wrócę do piłki. Byłbym pierwszym Polakiem, któremu się to udało.

Słychać w pana głosie optymizm.
Wierzę, że będzie dobrze. Fajnie się czuję, wcześniej nie mogłem normalnie zasnąć, a teraz śpię spokojnie. No i zakochałem się, może to mi służy. Ha, ha.

W Polonii Warszawa raczej pan nie zagra.
Jak słyszę różne wypowiedzi pana Józefa Wojciechowskiego, to też mam wątpliwości. Ludzie mnie pytają, czy właściciel pozwoli mi zagrać. A ja im mówię, że w Danii, gdzie występowałem przez 12 lat, to trener decydował, kto zagra. Wiem, że jak dojdę do zdrowia, znowu będę dobrze grał. Jeśli nie w Polonii, to na pewno gdzieś indziej. Pan Wojciechowski nie zdecyduje, czy wrócę.

Prezes Wojciechowski twierdzi, że go pan oszukał, nie mówiąc o problemach z nerkami.
Nie oszukałem prezesa Wojciechowskiego nigdy. Gdy grałem w Danii, napisałem książkę ("Fucking Polak" - red.) i poświęciłem w niej nerkom cały rozdział. Moje duńskie kluby wiedziały o tym, to nie była tajemnica. Skonsultowali się z lekarzem, który mnie prowadził, on nie widział przeciwwskazań, żebym grał w piłkę. Podpisywałem dalsze kontrakty, nikt nie robił problemu. Dostałem informację, że z tymi nerkami będę żył do końca życia. Okazało się jednak, że nie.

W Danii pana nie badano?
Nikt mi nie badał krwi. Prześwietlano tylko kolana, łokcie, oceniano kręgosłup. W Odrze Wodzisław też nie, dopiero w Polonii po raz pierwszy oddałem krew do analizy. Skąd miałem wiedzieć, że coś jest nie tak? W Odrze broniłem jak w transie, dobrze się czułem, nie wiem, co się nagle stało. Kiedy przed sezonem byłem na obozie z Polonią, nie byłem w stanie trenować. Każde zajęcia były jak katorga, a po treningach mi się ręce trzęsły, bo już wtedy miałem anemię.

Jaki jest pana ranking polskich bramkarzy przed Euro 2012?
Dziwnie to u naszego selekcjonera wygląda, bo on ciągle nie ma numeru 1. I to źle! Bo gdy zawodnik wie, że trener mu ufa, stawia na niego, to od razu gra lepiej. Pomieszanie z poplątaniem. W kadrze na Euro znajdzie się trzech golkiperów. Pierwszym powinien być bezsprzecznie Artur Boruc. Nie obchodzi mnie to, za co pogniewał się na niego Smuda. Nie stać nas na odrzucanie wielkich talentów. Numerem 2 byłby Wojtek Szczęsny, który niebawem powinien być pierwszym bramkarzem w Arsenalu. Jako trzeciego na Euro 2012 zabrałbym Grzegorza Sandomierskiego z Jagiellonii. Świetny chłopak, ma duże umiejętności.


Trwa plebiscyt Dziennika Zachodniego na najlepszego piłkarza, odkrycie oraz trenera 2010 roku. Oddaj swój głos!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto