Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nad Wisłą zapanowała moda na Rzym

Lucjan Strzyga
fot. arc
Moda na starożytny Rzym zawitała do Polski na dobre. Panuje ona przede wszystkim w księgarniach, w których dużą popularnością cieszą się "Pompeje. Życie rzymskiego miasta" pióra Mary Beard, filolożki klasycznej z Cambridge (wyd. Rebis).

Profesor Beard rozprawia się w tym tomie z wieloma mitami na temat starożytnej obyczajowości. I tak, dowodzi, że Rzymianie wcale nie byli takimi czyścioszkami i do łaźni chodzili niechętnie (wedle autorki legendarne rzymskie łaźnie były istną wylęgarnią zarazków). Stronili też od domów rozpusty, czego dowodem jest fakt, że w Pom-pejach był prawdopodobnie tylko jeden taki przybytek. W pył obraca się również opinia o solidności imperialnych dróg - ulice w mieście zniszczonym przez Wezuwiusza były jednokierunkowe, ciasne i z trudnością dało się nimi podróżować ówczesnymi środkami transportu.

Równie interesująca jest lektura biografii "Scypion Afrykański Starszy" Richarda A. Gabriela (wyd. Rebis), opowieści o jednym z najsławniejszych antycznych wodzów (235 p.n.e. - 183 p.n.e.). Zachowane wizerunki ukazują go jako postawnego macho o wygolonej na wzór scytyjski głowie i wyrazistych rysach. Od maleńkości rozczytywał się w żywocie Aleksandra Wielkiego i wykazywał zamiłowanie do wojaczki - choć jak przystało na wykształconego Rzymianina, nieźle znał grekę i filozofię. Przekazy mówią, że godzinami medytował w świątyni Jowisza na Kapitolu. Do historii przeszedł jako pogromca kartagińskiego wodza Hannibala w północnej Afryce pod Zamą w roku 202 p.n.e.

Do tej rzymskiej faktografii dorzućmy jeszcze "Rzym" Aleksandra Wetzla (wydawnictwo Arkady), w którym autor oprowadza nas po estetycznej spuściźnie twórców Imperium (powstałej między założeniem miasta a upadkiem Cesarstwa Zachodniego w IV w.) oraz przeznaczone dla dzieci "Imperium Rzymu" (wyd. IBiS), barwne wydawnictwo popularyzujące szczytowe osiągnięcie starożytnej cywilizacji.

Ale do historycznej skarbnicy sięgają również twórcy literackich fabuł, choćby Harry Sidebottom (skądinąd historyk z Oksfordu), który pokusił się o serię "Wojownik Rzymu" (wyd. Rebis), opisującą przygody dzielnego kondotiera Balisty w służbie patrycjuszy. Tym samym tropem poszedł John Stack, pisząc wydany właśnie "Okręt Rzymu" (wyd. Rebis), wypis z przygód centuriona Septymusa.

Oryginalną formę propagowania rzymskiej pamięci wybrał Steven Saylor, autor kilkunastu kryminałów, których bohaterem jest antyczny glina Gordianus tropiący okrutnych zbrodniarzy w zaułkach Wiecznego Miasta. Do dziś ukazało się po polsku tuzin odcinków jego perypetii, ostatni pod tytułem "Triumf Cezara" (wyd. Rebis).

Niewyczerpaną krynicą wiedzy o rzymskiej etykiecie jest jednak srebrny ekran. Stare serialowe przeboje, choćby "Ja, Klaudiusz" z 1976 r., filmowi decydenci już dawno odesłali do lamusa. Dziś o Rzymie na ekranie opowiada się bardziej dynamicznie. Wystarczy wspomnieć "Gladiatora" Ridleya Scotta (2000) czy "Hannibala - największy koszmar Rzymu" Edwarda Bazalgette (2006).

Wielkim rozmachem popisali się zwłaszcza twórcy teletasiemca "Rzym", flagowca stacji HBO sprzed pięciu lat opisującego narodziny cesarstwa. Pokazana w nim stolica imperium w niczym nie przypomina tego, co znamy z klasycznych hollywoodzkich dekoracji: miasto jest brudne, wśród wąskich uliczek rządzą przemoc i krew. Stylizacja na oryginalny antyk kosztowała producentów - bagatela - astronomiczną sumę 100 milionów dolarów.

Pokazywany obecnie w telewizji publicznej "Rzym" udowodnił, że odpowiednio spreparowane starożytne realia mogą przyciągnąć dziś przed ekrany miliony widzów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto