Rewolucja śmieciowa - część 1

Artykuł sponsorowany
Tak kolokwialnie określany jest proces zmian w gospodarce odpadami, jaki zachodzi obecnie we wszystkich gminach naszego kraju.

Znowelizowana w ubiegłym roku ustawa z dnia 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (DZ. U. z 2012 poz. 391 t.j.) – wprowadza, z dniem 1 lipca 2013 roku obowiązek przejęcia przez gminy odpowiedzialności za stworzenie i funkcjonowanie nowego modelu gospodarki odpadami.

Na czy ten model ma polegać?
Ujmując rzecz najbardziej skrótowo, nowy system gospodarki odpadami będzie polegał na przejęciu przez gminę obowiązków z zakresu gospodarki odpadami, czyli:

- utworzenia systemu powszechnego selektywnego zbierania odpadów,
- utworzenia punktów selektywnej zbiórki,

- zapewnienia powstania nowoczesnych zakładów odzysku i utylizacji odpadów (tzw. RIPOK - regionalnych instalacji do przetwarzania odpadów komunalnych),

- zapewnienia zorganizowania odbioru odpadów od mieszkańców i z terenu gminy (poprzez zawarcie przez gminę umowy na te usługi z przewoźnikiem, wybranym w przetargu).

Realizacja tych obowiązków przez gminę finansowana będzie z opłat za gospodarowanie odpadami wnoszonymi do budżetu gminy przez właścicieli nieruchomości położonych na terenie tej gminy.

Bardziej szczegółowo o wszystkich elementach nowego systemu powiemy w kolejnych częściach, ukazujących się co tydzień.

Tymczasem warto odpowiedzieć na pytanie: „po co te wszystkie zmiany?”
Można by pomyśleć, że wszystko dotąd było dobrze. Cóż… okazuje się, że jednak nie. Pomimo powszechnego prawnego obowiązku pozbywania się przez mieszkańców swoich śmieci zgodnie z prawem – obowiązek ten nie przez wszystkich był realizowany.

Do tej pory, w obecnie funkcjonującym systemie gospodarki odpadami, właściciel nieruchomości miał obowiązek zawrzeć umowę na odbiór wszystkich odpadów komunalnych, jakie na swojej nieruchomości wytwarza (czy to w domku jednorodzinnym, czy w mieszkaniu w bloku, na działce rekreacyjnej, w zakładzie rzemieślniczym, sklepie, firmie, fabryce). Tu warto przypomnieć co oznacza określenie „odpady komunalne”. Zgodnie z definicją, zawartą w ustawie o odpadach – pod tym pojęciem rozumie się odpady powstające w gospodarstwach domowych, z wyłączeniem pojazdów wycofanych z eksploatacji, a także odpady nie zawierające odpadów niebezpiecznych pochodzących od innych wytwórców odpadów, które ze względu na swój charakter lub skład są podobne do odpadów powstających w gospodarstwach domowych.

Link do ustawy: http://www.mos.gov.pl/artykul/4438_obowiazujace/16811_obowiazujace.html

Innymi słowy odpady komunalne to te, które powstają w naszych domach, miejscach pracy i przebywania, związane z bytowaniem człowieka – opakowania po żywności, napojach, kosmetykach, środkach czystości używanych np. w kuchni i łazience, a także zniszczone niepotrzebne ubrania, buty, stare czy zepsute zabawki, stare gazety, uszkodzone sprzęty itd.
Gdyby wszyscy obywatele rzetelnie wywiązywali się z obowiązków dotyczących gospodarki odpadami zmiany nie byłyby potrzebne.

Jednak jak minione lata pokazały, pomimo ustawowego obowiązku oraz wysiłków organów administracji w jego egzekwowaniu (np. kontrole Straży Miejskiej), nadal ogromna ilość odpadów trafia w sposób niekontrolowany do środowiska naturalnego, zamiast zostać odebrana przez uprawnionego przewoźnika i unieszkodliwiona na składowisku odpadów, czyli tam, gdzie odpady powinny trafić, aby nie zagrażać chemicznie i epidemiologicznie naszemu środowisku.

Każdy z nas, niejednokrotnie podczas niedzielnego spaceru po Błoniach albo Bulwarach Straceńskich, w czasie wycieczki w Beskidy, podczas drogi do pracy czy szkoły, natykał się na tzw. dzikie wysypiska. Mają one różną skalę i postać: od bezimiennych, szpecących miasto worków ze śmieciami porzuconych w zaułkach starówki; poprzez pojedyncze śmieci, butelki, opony, zdewastowane resztki sprzętów domowych niezbyt skutecznie ukryte w przydrożnych rowach, zaroślach, czy zagajnikach; po wielotonowe zwały śmieci (gruzu, popiołu, opon, puszek po farbach i lakierach, folii, zużytych akumulatorów, elektrośmieci) utworzone w jarach, dolinkach podgórskich, nawet leśnych potokach.

Dzikie wysypiska to nie tylko bałagan i zaśmiecenie krajobrazu w mieście i jego okolicach. To również, a w zasadzie przede wszystkim, zagrożenie dla środowiska i nas samych.

W tych odpadach są nie tylko szklane butelki, które w glebie rozłożą się dopiero za…milion lat, a dodatkowo, póki leżą na powierzchni, stwarzają latem zagrożenie pożarowe lasu; śmieci to nie tylko plastikowe butelki albo puszki, które szpecą krajobraz i wiele lat rozkładają się wydzielając szkodliwe substancje. Dzikie wysypiska to również odpady niebezpieczne pochodzące z gospodarstw domowych – termometry, baterie, elektrośmieci, odpady rozbiórkowe i poremontowe, papa, styropian, wreszcie stare opony i zużyte farby, lakiery, kleje oraz inne chemikalia, w tym leki.

To wszystko wydziela szkodliwe substancje i wcześniej czy później trafiają one do gleby, wód podziemnych, poprzez parowanie do atmosfery, a bezpośrednio do cieków wodnych – rzek i jezior – źródła naszej wody pitnej, wody dla zwierząt i roślin, które spożywamy.

O tym, jakie dokładnie zagrożenia niesie ze sobą brak kontroli nad gospodarowaniem odpadami, o skali problemu dzikich wysypisk oraz o tym jak Unia Europejska zorganizowała walkę z tym zjawiskiem, o tym co przyniesie nam mieszkańcom nowy system gospodarki odpadami, jakie stoją przed nami wyzwania i jakich efektów wdrożenia nowego systemu możemy się spodziewać – już za tydzień oraz w kolejnych tygodniach internetowego wydania Dziennika Zachodniego.

Czy wiecie, że:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto